Truskawka - dowód na istnienie Boga

Siedzę sobie nad deserem. W palcach trzymam piękną, świeżą truskawkę, 10 zł za kilogram i mam refleksję:

W ręku trzymam dowód na istnienie Boga.

Jak to jest możliwe żeby w świecie, w którym wszystko daży tylko do tego aby przetrwać, powstała truskawka?

Truskawka sama w sobie

Rozumiem, że tam są nasionka i że ona się tak rozmnaża. Ale po co tyle tego miąższu? Po co to jest takie duże i smaczne? Czemu słodkie? I te nasionka ułożone tak równo i ten truskawkowy kształt całości. Niesamowite!

Gdyby tym światem rządziła ewolucja, to truskawka byłaby niejadalna. Byłaby twarda i miałaby kolce. I nikt by nie mógł jej zjeść, bo co za interes ma truskawka w tym żeby ktoś ją zjadł?

Rozmnażanie truskawki

Ostatnio się zastanawiam, jak wielkie musimy mieć szczęście, że istniejemy. Co by było, gdyby pierwsza, powstała przypadkowo komórka, nie umiała się rozmnażać? Umarłaby po chwili i tyle by z tego było. A na kolejną czekalibyśmy miliony lat.

Sam fakt, że powstał kod DNA i jednocześnie powstał mechanizm, który go powiela, jest już chyba cudem. I że to wszystko działa...

Weźmy taką truskawkę. Do życia potrzebuje glebę, powietrze, wodę i słońce. I z tego rośnie owoc!

Owoc ziemi

Pewnego razu stałem sobie na ganku i patrzyłem na tą całą zieleń. I dotarło do mnie, że rośliny to mechanizmy przetwarzania tych czterech podstawowych rzeczy. A każda przetwarza je inaczej. I co innego z tego jest. Zawierają w sobie program, który wie jak to wszystko zrobić. I żyją tak sobie odkąd powstały i nie degenerują się.

Kto patrzy

A jeszcze bardziej niesamowite jest to, że ktoś spojrzał na te truskawki i coś o nich pomyślał. Jego rodzice musieli się zejść. Jak to możliwe, że powstały płcie? Dwa organizmy, tak różne, a jednak podobne, które się łączą i tworzą coś nowego? Ewolucja? Jak?