Dopłać 800 zł za samotność

Szykuje się wycieczka do Izraela, na którą jadą niektórzy członkowie lokalnego kościoła.

Czy chciałem na nią jechać? To bardziej skomplikowana sprawa. Nie chciało mi się załatwiać tych wszystkich spraw. Nie mam też ochoty na wycieczkę autokarową. Ale ogólnie, to gdzieś bym pojechał. Najlepiej gdzieś, gdzie pogłębia się relacje z ludźmi.

Wyraziłem nawet chęć pojechania. Było nawet zarezerwowane dla mnie miejsce. Więc dlaczego odpuściłem?

Bo nikt nie chciał spać ze mną w jednym pokoju. I tutaj, człowieku, zrozum mnie dobrze. Tu nie chodzi o to, że ja nie mam tych 800 zł żeby za to dopłacić. Tu nie chodzi o to, że ja mam nieopanowane budżetowanie.

Żeby lepiej to zrozumieć, przyjrzyj się mojej ksywce - Derelict. Wymyśliłem ją jak miałem około 15 lat i oznacza ona, po łacinie, rzecz opuszczoną, porzuconą, zaniedbaną. Tak, pamiętam do dziś te trzy przymiotniki.

Poczucie bycia samotnym jest fundamentem mojej psychiki. Ciągle jest mi mało relacji z ludźmi. Tęsknię za tym, żeby być z kimś blisko. Nawet moje największe marzenie przecież jako najważniejszy element ma to, że będę przebywał wśród przyjaciół.

I teraz mam dopłacić za to, żeby być sam? I to jeszcze taką kasę? Tu nie chodzi o mój budżet. Tu chodzi o symbolikę tej sytuacji, która jest dla mnie nie do przejścia.

Jeszcze gdyby chodziło o udział w wydarzeniu, które zbliży mnie do ludzi, to mógłbym to przełknąć. Ale wycieczka autokarowa, z przewodnikiem? To nie jest wydarzenie, na którym pogłębiają się relacje.

Poza tym, gdy trzeba podjąć jakąś decyzję, np. czy jechać na wycieczkę, staram się za bardzo nie ciągnąć w żadną stronę. Raczej pozwalam sytuacji się rozwijać. Patrzę, co Bóg robi i gdzie prowadzi. No, zobaczymy. Na razie nie zapowiada się, żebym miał pojechać, ale kto wie? Może coś się jeszcze zmieni.