Jak nie żyć - poradnik

Po pierwsze, wyprowadź się od rodziców. Znajdź sobie dziewczynę, z którą macie wspólne fundamenty życia. Naucz się języka. Albo kilku. Spędzaj swój czas produktywnie. Jeśli nie podoba ci się twoja praca, to naucz się czegoś pożytecznego i ją zmień. Nie narzekaj. Bierz życie we własne ręce i nie czekaj na cud.

Prywata

Tak wygląda to, co wiem. Lecz, gdy ktoś spojrzy na moje życie, uzna, że jest ono raczej poradnikiem "Jak nie żyć", bo tak się składa, że wszystko robię odwrotnie.

Zaczynając od fundamentalnego "nie czekaj na cud". Tu mam konflikt interesów z samym sobą. Bo mógłbym wziąć życie we własne ręce, ale...! Nie na tym polega chrześcijaństwo.

Robię co mogę ale wiem, że pewne rzeczy,... że większość rzeczy jest poza moim zasięgiem. Mogę tylko liczyć na Boga. Mógłbym zacząć wchodzić mu w kompetencje. Ale po co?

Co znalazłem w Biblii?

Kilka dni temu znalazłem w Biblii śmierć. Znalazłem ją w tym fragmencie:

Ufaj PANU z całego swego serca i nie polegaj na swoim rozumie.

Zważaj na niego we wszystkich swoich drogach, a on będzie prostować twoje ścieżki.

Księga Przysłów 3:5-6

Gdzie tutaj jest śmierć? Jak się przyjrzysz, to jest. Właśnie godzisz się na najgorsze. Przecież Bóg może cię pobudzić do zrobienia czegoś szalonego. Może ci powiedzieć żebyś rzucił pracę, żebyś się wyprowadził, sprzedał samochód, cokolwiek.

Abraham zaufał Bogu i przez pewien czas zdawało się, że skończy się to śmiercią jego ukochanego syna, Izaaka. Bóg do tego nie dopuścił, ale to jest definicja tego, co znaczy "z całego serca".

We wtorek w pracy przeczytałem ten fragment i stwierdziłem, że ja tak chcę. Zobaczyłem nagle, że przy czajniku stoją kubki z gorącym napojem. Kubki były dwa. Tyle samo, co mam rąk. Wpadłem więc na pomysł, że wezmę te kubki i podam ich właścicielom.

Pomysł szalony, ale spodobał mi się. Jednak opór przed zrobieniem tego był duży. Bo to jest coś, czego zwykle się nie robi. Coś, czego konsekwencje urastają w głowie do rangi śmierci.

Dlatego mówię, że znalazłem w Biblii śmierć. Ale nie taką ostateczną, definitywną. Znalazłem śmierć, o której rozmawialiśmy niedawno w kościele.

Jest w Biblii napisane, że jeśli ziarenko nie obumrze, to pozostanie tylko tym jednym ziarenkiem. Jednak jeśli umrze, to wyrosną z niego kłosy.

I teraz wiem, o co chodzi. Po jednej stronie jest poleganie na rozumie. Życie bezpieczne i pod kontrolą. Z drugiej strony jest szalone zaufanie Bogu. Gdy przejdziesz przez tą granicę, ziarenko obumrze i wyda owoc.

Po co piszę te notki?

Z sentymentem wspominam swój pierwszy blog na platformie blog.pl. Pamiętam jak aktywowałem konto bez reklam SMS-em za 5 zł. To było dla mnie duże wydarzenie.

Pamiętam cały ekosystem blogów moich znajomych i przyjaciół. Pamiętam księgi gości i komentarze kipiące życiem. Moje nastawienie, gdy pisałem co myślę i nie zastanawiałem się, czy kogoś to nie urazi, czy mi się to opłaca, czy mnie będą lubić. Nie miałem takich problemów. Albo ich nie pamiętam.

To były czasy Gadu-Gadu. Do dziś brakuje mi tego. Mogłem wyrazić siebie i ustawić dowolnie smutny status. Albo napisać "-- nowa notka --" i już wszyscy wiedzieli.

Nie chcę mieć dużych zasięgów. Chcę mieć grono przyjaciół. Chcę się wygadać i pogadać. To ma być blog osobisty.

Co dalej?

Niestety internet się zmienia. Nie ma już ekosystemu blogów. Księgi i komentarze nie kipią już życiem. Moi znajomi nie mają już 15 lat i mnóstwa wolnego czasu na rozmowy.

Z każdą notką zastanawiam się, czy to ma sens. Co to wniesie w życie kogoś innego? Po co komu dziesiąta notka z cyklu "Jak mi źle"? Ale nie dowiem się tego, bo nikt mi nie napisze nawet "Stary, mam tego dość!"

Jednocześnie, dorosłem, dojrzałem, zmądrzałem i mam zdanie na różne tematy. Tak jak dzisiaj o tym fragmencie z Biblii. Zastanawiam się więc nad kierunkiem. Skoro blog osobisty już nie działa i nikogo to już nie kręci, to może zrobię innego bloga?

Może blog o refleksjach biblijnych? Albo jakaś inna forma? Może będę robił grafiki pobudzające do myślenia, z możliwością komentowania, np. na Instagramie? Może Tik-Tok?

A może już się zamknę i nie będę nic mówił? Może usunę gruszki, a co bardziej wartościowe rzeczy zacznę pisać na poludzku.com? Raczej tego nie zrobię, bo wybuchł bym. Chciałem tylko napisać, że takie rzeczy chodzą mi po głowie.