Opowiastki

Od czasu jak stałem się chrześcijaninem zaczęły mi się przytrafiać różne rzeczy. Prawdopodobnie są one fascynujące tylko dla mnie, ale mimo to opowiem o kilku wydarzeniach.

Pewnego razu, zainspirowany jedną z audycji KonteStacji, poszedłem na dworzec PKP rozkładać ulotki w pociągach. Trochę trwało zanim znalazłem taki pociąg, który zaraz nie odjeżdża. Ale w końcu się udało. Wszedłem do środka i porozkładałem ulotki na stolikach, a tam, gdzie siedzieli ludzie, rozdałem im do rąk. Po wyjściu z pociągu zobaczyłem, że rozniosłem dopiero połowę ulotek, więc zacząłem szukać drugiego pociągu. W końcu znalazłem, ale okazało się, że odjeżdża za 5 minut. Przez chwilę zastanawiełem się, czy wsiąść. "Nie zdążę w 5 minut roznieść ulotek" – pomyślałem. I w tym momencie z głośników rozległ sie głos, który oznajmił, że ten pociąg odjedzie z 10 minutowym opóźnieniem.

Innym razem prosiłem Boga, żeby zrobił w moim życiu coś ciekawego. Parę dni później kolega zaprosił mnie na spływ rzeką Obrą. Gdy wypowiadałem swoją prośbę, myślełam, że Bóg zrobi coś, co po prostu mi się przytrafi, a tu okazało się, że znowu mam wybór: pojechać lub nie.

Jechałem pociągiem. Obok mnie siedziało małżeństwo z dwójką małych dzieci w wózeczkach. Patrzyłem na nich i nagle coś mi się przełączyło w głowie i zacząłem widzieć ich zupełnie inaczej. Widziałem tylko fizyczną część całej tej sceny. Widziałem, jak ci ludzie poruszają kończynami, jak ruszają ustami kreując różne dźwięki. Ich ruchy nie miały ani przyczyny ani celu. Był tylko ruch. I wtedy zacząłem się zastanawiać, czym tak naprawdę jest życie. Czy moje, lub twoje życie, to tylko szereg ruchów, które wykonujemy naszymi ciałami? Ruchów, które można matematycznie opisać? Nie. Nasze życie to coś więcej. Nasze życie to przyczyny tych ruchów oraz ich cele. Ale przecież te przyczyny i cele są niematerialne. Np. Matka tuli swoje dziecko żeby je uspokoić. Ja stukam w klawisze, żeby napisać notkę. Ale to wszystko jest tylko w naszych głowach.

Innym razem szukałem mieszkania (a raczej pokoju). Zacząłem od tego, że poprosiłem Boga: "Proszę, daj mi pokój, taki, jaki ty chcesz, żebym miał". Pewnego dnia, zupełnie niespodziewanie mama zadzwoniła do mnie rano i powiedziała, że ma kilka ofert i żebym pojechał do Poznania sprawdzić je. Więc ubrałem się i pojechałem. Przez cały dzień chodziłem po różnych mieszkaniach sprawdzając oferty. W końcu odjechał ostatni pociąg powrotny, a następny był dopiero o drugiej w nocy. Poszedłem więc do ostatniego mieszkania. Przyjął mnie tam sympatyczny starszy facet. Starszy facet, który, jak się okazało, bardzo chętnie wynajmie mi swój pokój a także przenocuje mnie dzisiaj. Byłem bardzo zadowolony z tego pokoju a później nawet okazało się, że ten facet też jest chrześcijaninem.

Martin 2011-03-01

Lubię takie historie. Zawsze jak wpadnę w marazm zimowy to przypominają mi jak ciekawe jest życie, kiedy się ciągle wypatruje przygód od Boga. :-)

tomigraj 2011-03-03

fajne :)

Bezimienny 2011-03-10

Nie wiedziałem, że to było wtedy dla Ciebie takie ważne :)

A-lict 2011-03-10

Ale co konkretnie masz na myśli?