Po pięciu miesiącach...

      Właśnie wróciłem ze szkoły, założyłem słuchawki na uszy i położyłem się. Uwielbiam, kiedy na wpół śpiąc słyszę w uszach znajome utwory. Ale po kilku błogich minutach Kamil wrócił z psem. Żeby słyszeć, co się dzieje włączyłem pauzę. Pies do mnie podszedł i usiadł, a ja chyba przez pięć minut przyglądałem się jak mu się rusza nos gdy oddycha i gdy wącha. W końcu sobie poszedł, a w mojej głowie równo z zamiarem wznowienia muzyki pojawiły się słowa: "Sama, sama, jak drzewo na pustyni". Otóż włączam muzykę i lecą dokładnie te słowa. To jest ciekawa sprawa, zwłaszcza, że tej piosenki nie słyszałem już chyba kilka lat.

      W tym momencie mój błogi spokój przerwała wstrętna myśl żeby napisać notkę. No i już nie miałem wyjścia :). A kiedy to była ostatnia notka? 5 (pięć) miesięcy temu. Ciekawe, czy ktoś był na tyle wytrwały, żeby do tej pory sprawdzać, czy jest na moim blogu coś nowego. Pewnie nawet ja bym tu nie zaglądał, gdyby nie to, że mam tu prawie wszystkie linki do stron, które odwiedzam.

      A tymczasem zaczęła się szkoła. Nie będę już nawet narzekał, przynajmniej na razie - i tak nie mam nic innego do roboty, więc już chyba lepsza szkoła niż nic. Szkoła mobilizuje do działania, podsuwa zadania i problemy do rozwiązania. Niestety zaraz potem zanudza na śmierć godziną wosu i historii. Toteż uważam, że powinna wyglądać zupełnie inaczej. Szkoła to nie powinno być miejsce, do którego chodzimy, bo musimy i gdzie mówią nam o rzeczach, które mamy głęboko w... ogonie, gdzie nas straszą kartkówką, gdzie oceniają nas liniowo od 1 do 6 i gdzie każą nam robić rzeczy, na które wcale nie mamy ochoty. Szkoła powinna być miejscem, w którym mielibyśmy okazję rozwijać nasze talenty i pogłębiać zainteresowania. A jak np. chciałbym być informatykiem i byłbym tego pewny, to powinienem mieć możliwość zajmowania się tylko informatyką, a nie chemią, historią, czy jakimś śmiesznym wosem. Spytajcie dorosłego, czy pamięta, jak jest zbudowany kwas mrówkowy, albo w którym roku było... jakieś... cośtam. Mnie nawet interesuje chemia, trochę też historia, ale co z tego, skoro moje zainteresowania historią zaczęły się niedawno, a w szkole materiał leci swoim torem. Nie powinno się nam na siłę wciskać wiedzy wtedy, kiedy jej nie chcemy. To tak jakby nagle kazać jabłoniom na siłę kwitnąć w grudniu. Wracając do tematu, jakbym chciał zostać informatykiem, to powinienem móc skupić i w szkole i poza nią całą swoją uwagę właśnie na tej dziedzinie. I wtedy już dużo wcześniej niż dopiero po studiach mógłbym zacząć pracę jako informatyk i dalej rozwijać się w tej pracy. Ale nie! Szkoła zakłada, że wszyscy jesteśmy identyczni i że wszyscy mamy ochotę uczyć się tego samego. Niby można wybrać w liceum jakiś kierunek, ale co z tego, skoro na kierunku mat-inf jest tyle samo informatyki co historii i dwa razy więcej wosu niż fizyki? Szkoła powinna po prostu ułatwić nam rozwijanie się i zmotywować nas do pracy, wyrwać z lenistwa i stagnacji i puścić w ruch, ale nie na mur, przez który będziemy musieli się przebijać, tylko w takim kierunku, jaki nas interesuje. Swego czasu dość intensywnie interesowałem się grafiką komputerową i obróbką dźwięku. Póki starczało mi czasu i motywacji, to się tym zajmowałem, ale sam, nie wiedząc wielu rzeczy, a szkoła mi nie ułatwiała rozwijania tych zainteresowań (tylko zabierała mi czas), a powinna. Rozumiecie już mniej-więcej moją ideę szkoły? Powinna po prostu dawać nam bodźce do rozwoju i możliwości. Oczywiście znajdą się trudności: A co z tymi, co nie chcą nic robić? A co z dziećmi z podstawówki, które pewnie jeszcze niczym konkretnym się nie interesują? A co z nauczycielami? Bo ta idea zakłada, że jak ktoś będzie chciał uczyć się chińskiego, to w szkole powinien mieć taką możliwość? No cóż, myślę, że obecna szkoła też na początku miała jakieś problemy, które jakoś rozwiązano - w końcu każdy nowy, mglisty pomysł trzeba dopracować, ale to już nie moja sprawa. Póki co, mogę tylko mieć nadzieję, że w końcu jakiś bardziej kompetentny człowiek zobaczy, że wszechpanujący system nauczania jest DO DUPY!!!

      Ale zawsze lepszy niż żaden.

Waldek127 2006-09-12 18:23

Hm no niby wszystko sie zgadza, ale Liceum Ogolnoksztalcace naucza ogolnie. jesli chce sie doskonalic w 1 dziedzinie pozostaja technika, zawodowki, czy jakies kursy. bo jak sama nazwa Liceum Ogolnoksztalcace ksztalci bardzo ogolnie, z wiekszosci dziedzin wiedzy, a zmodyfikowane jest to tylko troche roznymi profilami;) pozdrowienia;)

Waldek127 2006-09-12 18:28

choziaz nie ma co ukrywac, ze system edukacji jest ZLY;) zbyt bardzo uogolnia i zabija indywidualnosc ucznia. slabym punktem sa takze lektury, bo nie oszukumy sie, tak naprawde najczesciej ksiazki proponowane jako lektury sa po prostu nudne;)jestes ciekaw czy jest chociaz 1 osoba ktora przeczytala wszystkie, albo chociaz 3/4 lektur?;) jakzeby umililo nam zycie gdyby liste lektur troche znowelizowano;)ponoc p.giertych chcial to zmienic, ale nie wiem czy proponowane przez niego ksiazki nie bylyby jeszcze gorsze;)

Kami ;) 2006-09-12 19:00

Po pierwsze, ja byłam na tyle wytrwała i tu zaglądałam :)I w końcu miła niespodzianka :) Fajnie, że naszła cię taka ochota i napisałeś. W sumie masz rację z tym co pisałeś. Ale to nie jest takie proste. Ja do tej pory nie jestem pewna co chcę robić w życiu. Dopiero jakiś rok temu coś mnie zainteresowało. Więc kiedy wybierałam szkołe średnią to nie miałam najmniejszego pojęcia. I wiem (patrząc na moją klasę), że takich osób troche jest ;) Ale mimo wszystko masz rację, że szkoła nam uniemożliwia wiele rzeczy. A z mojego punktu widzenia edukacja idzie w coraz to gorszym kierunku :| Kiedy słucham tych nowych pomysłów to ąz ręce opadają...

;] 2006-09-12 19:03

Lepiej bym tego nie ujęła...

A-lict 2006-09-12 19:24

Właśnie to, że wiele osób dość długo nie wie, czym chce się zajmować jest chyba największym problemem. Ale nie oszukujmy się, jeśli nagle zapragnąłbym być historykiem, to i tak nic by z tego nie wyszło, bo musiałbym uczyć się wszystkiego od nowa - z lekcji historii i tak nic nie pamiętam. Wniosek - wszystkie godziny spędzone na lekcjach historii i na uczeniu się jej są stracone. Może nie do końca, bo jakbym się tego uczył na nowo to już nie było by mi obce... ale to za mało za taką wysoką cenę (stracony czas).

A kolejna sprawa jest taka, że napewno dużo więcej osób byłoby już jakoś ukierunkowanych na jakieś zajęcie, gdyby szkoła wyglądała inaczej. Skąd mogę wiedzieć, czy interesuje mnie biologia, skoro lekcja biologii jest tak nudna, że nie wiem, o czym mówią?

Lektury to też smutna sprawa. Co z tego, że "przeczytam" 300 stron jakiegoś gówna, skoro po przeczytaniu nie wiem nic, bo było takie nudne, że nie można się było skupić. Czasami tak sobie myślę, że ci "wielcy" pisarze już dawno byliby zapomnieni, gdyby ludzi nie zmuszano do czytania ich książek!!! A może zrobimy tak: Wprowadzimy obowiązek czytania mojego bloga, potem będziemy robić sprawdziany z treści, omawiać motywy, wyszukiwać środki stylistyczne itp.?! W końcu zacząłbym dostawać maile w stylu: "Jak jeszcze coś napiszesz, to przyjdę do ciebie i przywiążę cię do drzewa!".

Szkoła naprawdę powinna wyglądać inaczej. Naprawdę zamula i wysysa z ludzi 3/4 energii (przynajmniej ze mnie). W czasie wakacji, jak byłem na spływie i na działce czułem się naprawdę dobrze, byłem energiczny i po prostu chciało mi się żyć. A teraz, choć minął dopiero tydzień już jestem niemal niezdatny do życia.

Dobrze przynajmniej, że jeszcze nie zrobili zakazu narzekania na szkołę i można ją swobodnie obsmarować ze wszystkich stron.

wytrwała 2006-09-12 23:33

a znazała się taka jedna co wchodziła na blog i czekała na coś nowego. Nie powiem, lubie tu zaglądać i czytać Twoje notki :0 Pozdrawiam!

Irunek 2006-09-20 11:04

Podajże w Gdańsku albo w Szczecinie jest taka fajna szkoła średnia, w której sam wybierasz przedmioty, których chcesz się uczyć i nauczycieli. Zamiast ocen są tam punkty, więc nawet jak dostaniesz jedynkę to w sumie jesteś do przodu :P Do lektur wprowadziłabym trochę nowoczesności.. Grzesiuka, Kapuścińskiego, to są wartościowe książki! Potop już był.. Czy w XXX wieku cały czas będziemy to czytać?! A do poezji też coś z dzisiaj, coś co zrozumiemy, bo dotyczy czasów teraźniejszych. Trochę mnie to denerwuje, że muszę się użalać nad wierszem o kamyczku, który jakiemuś roztargniętemu pisarzynie spodobał się ileś-set lat temu, więc go opisał.

Tyle com narazie sądzę.

Smo-X 2006-09-30 16:49

Nie mogę za bardzo skomentować tej noty, poniewarz mam 10 lat, ale jak na razie się zgadzam. (nie mam jeszcze wosu). (I BARDZO DOBRZE)!!!

Do za pięć miesięcy.?!

Waldek127 2007-01-27 14:45

Hejo, jak tam nowa nota sie czuje?;) bedzie w tym stuleciu?;)

A-lict 2007-02-15 17:01

Nowa nota twardo się trzyma. Nie chce się ujawnić :)