Poszedłem do sklepu po bułki

Mogłoby się wydawać, że jest to niezbyt ciekawy temat na notkę. Nic bardziej mylnego. A było tak.

Jak co rano w drodze do pracy wszedłem do sklepu. Pomyślałem sobie

Kupię sobie bułki i pastę z makreli. Chcę mieć grubo pasty na bułce.

Wszedłem do sklepu. Powiedziałem ekspedientce, że chcę bułki i pastę z makreli. Zaczęła ją nakładać do pojemniczka. Po pierwszej łyżce zatrzymała się pytająco.

Założyłem, że jako sprzedawczyni, będzie jej zależało aby sprzedać jak najwięcej, więc po prostu milczałem przez jedną sekundę czekając aż będzie kontynuować nakładanie.

Gdy jednak minęła sekunda, odczytałem jej bezruch jako zdanie:

Tyle chyba wystarczy.

W tym momencie zwątpiłem. Skoro ona chce już kończyć nakładanie, to niech kończy.

Wystarczy

Powiedziałem. Byłem potem zły na siebie, że kupiłem za mało pasty.

A najciekawsze jest to, że spokojnie starczyło mi na obie bułki i to grubo posmarowane.

Jaki z tego wniosek? Że wizyta w sklepie może być pouczająca? Że pani w sklepie ma rację? Że Łukasz wybiera dziwne tematy na notki?

Może tak. A jaki ty masz wniosek?